Wędrując po Pomorzu Zachodnim, Ziemi Lubuskiej i Dolnym Śląsku często spotykamy nieduże ceglane budowle. Z reguły nie zwracają naszej uwagi. Nie zastanawiam się nawet do czego służą.
Niby wszystkie są do siebie podobne a jednak gdy się im dokładniej przyjrzymy okaże się jak bardzo się od siebie różnią.
Gdy jeszcze dowiemy się że większość z nich ma ponad 100 i że praktycznie 90 % z nich jest już zabytkiem nasz stosunek do nich może się zmienić. Tak jak zmienił się mój.
Pamiętam gdy jako dzieciak jeździłem z rodzicami pociągiem i za oknami co jakiś czas migał widok wiosek i takich właśnie budowli. Zawsze mnie one interesowały. Były tak bardzo specyficzne i nigdzie indziej w Polsce niespotykane. Były nierozerwalnym elementem pomorskiego i dolnośląskiego krajobrazu.
Już wtedy wiedziałem co to jest i do czego służy. Mój ojciec dokładnie mi to wytłumaczył. Czasami nawet udawało mi się błysnąć tą, do niczego nieprzydatną wiedzą, przed kolegami.
To oczywiście stare poniemieckie jeszcze, stacje transformatorowe. To z nich energia elektryczna płynie do okolicznych domów. Wnętrze z reguły, całe urządzenie jest już nowoczesne (pamiętam że jeszcze w latach 60-tych XX wieku w wielu pomorskich miejscowościach w gniazdkach było napięcie 110V a nie jak obecnie 230V). Zachowano jednak piękne i niepowtarzalne domki skrywające te mechanizmy. Z reguły są zadbane. Często odrestaurowane. Bywają też pokryte ciekawymi muralami.
Za to że zachowano te budyneczki, że ocalono je przed wyburzeniem i postawieniem w ich miejscu betonowych koszmarków, chwała polskim energetykom. To przecież na nich spada dodatkowo obowiązek konserwacji tych obiektów.
Jeśli będziecie wędrować przez Pomorze im Śląsk zatrzymajcie się przy Trafohaeuschen. Pomyślcie o tym jak długo już służą okolicznym mieszkańcom. Pomyślcie jak ciekawie wzbogacają lokalny krajobraz. Jak bardzo podkreślają jego charakter. Tak te małe domeczki nierozerwalnie związane są z tą ziemią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz