Translate

czwartek, 19 lipca 2018

#037 - Piękne wspomnienia z niepięknych czasów. / Beautiful memories from unexpected times.

     



W okresie tzw. "Matki Komuny" za żelazną kurtyną usiłowano produkować samochody. Samochody głównie ciężarowe i autobusy ale również osobowe. Biorąc pod uwagę to że import
 aut z Europy zachodniej, Japonii czy też USA był raczej śladowy i przeznaczony głownie na zaspokojenie  rozbuchanych potrzeb i zachcianek komunistycznych elit i ich sługusów, istniała realna potrzeba uruchomienia takiej produkcji na miejscu. Praktycznie we wszystkich dawnych krajach socjalistycznych podejmowano takie próby. Próby podejmowano lecz brakowało kadry technicznej i wykwalifikowanych pracowników. Brakowało też tradycji produkcji motoryzacyjnej. Jedynie Czechosłowacja(było takie państwo) Skoda, Tatra, Praga, Jawa i NRD (takie też było) DKW, HORCH, BMW.
Skoda 1101/1102  i Tatra 603


































SACHSENRING P-240 czyli Horch z NRD, WARTBURG 311 
 u dołu IFA F-9 oraz P-70 mogły poszczycić się przedwojenną jeszcze tradycją, wielkoprzemysłowej, masowej produkcji samochodów osobowych. Niestety jej rozwój był skutecznie tępiony przez partyjnych aparatczyków i komunistycznych wszystko wiedzących idiotów. Dokładała się do tego presja wielkiego brata z bratniego mocarstwa. Pewne, acz niewielkie tradycje motoryzacyjne miała Polska. Trochę już o tym wspominałem w postach https://meskibigos.blogspot.com/2018/06/gwiazda-polskich-drog.html , https://meskibigos.blogspot.com/search?q=lublin . Niestety również tu każda inicjatywa, każdy przejaw samodzielnego dążenia do postępu i nowoczesności był niszczony w zarodku https://meskibigos.blogspot.com/2018/06/syrena-sport-niespenione-marzenie.html  , https://meskibigos.blogspot.com/2018/06/syrena-110-polski-golf.html , https://meskibigos.blogspot.com/2018/06/warszawska-legenda.html
Władze nie dostrzegały nawet tego jakim olbrzymim potencjałem dla kraju  byłaby dla kraju produkcja motoryzacyjna i jak wiele dochodu mogłaby ona przynosić zawsze wygłodniałej planowej gospodarce. Podobnie było u wielkiego brata. Tam jednak produkcja motoryzacyjna rozwijała się dość dynamicznie. Nie były to co prawda technologiczne fajerwerki ale obiektywnie trzeba przyznać że potencjał AVTOPROMU dostrzegano i korzystano z jego możliwości. Technologicznie konstrukcje często sięgały, międzywojennej jeszcze, licencji przemysłowej Forda i czasów "НЕП" Nowej Ekonomicznej Polityki.


GAZ M21 Wołga i GAZ M20 Pobieda oraz Pobieda Roadster
Nowsze konstrukcje to kombinacje konstrukcji amerykańskich, brytyjskich i niemieckich okresu II WŚ. Często też bezceremonialnie kopiowano pewne rozwiązania i wzory. W innych krajach też wcale to lepiej nie wyglądało. W Bułgarii próbowano własnych sił w oparciu o konstrukcję radzieckiego Moskwicza 



Balkan - prototyp
a następnie Renault lecz nic z tego nie wyszło i zdecydowano się na montaż Moskwicza w Bułgarii. W Rumunii już w latach 30-tych XX wieku pojawiały się pierwsze samodzielne konstrukcje lecz wojna dosyć skutecznie zweryfikowała dążenia Rumunów do własnego samochodu. Dopiero w latach 70-tych XX wieku umowa z Renault umożliwiła uruchomienie masowej produkcji samochodów Dacia 1100 i 1300 czyli licencyjnych modeli Renault 8 i 12. 

















 



Jeżeli podobają się Wam moje felietony i czekacie na następne to zawsze możecie postawić mi kawę.   

buycoffee.to/meskibigos

 













Ograniczenie umysłowe komunistycznych watażków, uzależnienie od wielkiego brata oraz brak tradycji i nowoczesnego myślenia doprowadził że produkowano R-12 przez około 40 lat bez większych zmian. We wszystkich tych krajach ( poza ZSRR i Czechosłowacją ) sytuacja wyglądała podobnie. Produkowano stare, przestarzałe konstrukcje, niskiej jakości i o dużej paliwożerności.  To że niektóre z nich sprzedawały się za granicą obozu komunistycznego można uważać za cud. W latach 60-tych, władze niektórych z tych krajów rozpoczęły poszukiwania rozwiązania problemu. Podobnie jak w Rumunii decydowano się na zakup licencji. Dwa kraje, Polska i ZSRR zakupiły licencje we włoskiej firmie FIAT. Rosjanie wybrali model 124 a Polska modele 125, 126. Umowa z Polską skutkowała również wprowadzeniem do montażu i małoseryjnej produkcji praktycznie wszystkich produkowanych wówczas modeli firmy FIAT.  
Jednak ani ZSRR ani Polska (po II WŚ) nie były pierwszymi krajami bloku wschodniego które zdecydowały się na takie rozwiązanie. Tym krajem była Jugosławia (też był taki kraj na mapie Europy). Rolnicze państwo na Bałkanach nie miało żadnych tradycji w produkcji pojazdów mechanicznych (no chyba że o czymś nie wiem to mi podpowiedzcie) już pod koniec lat 50-tych XX wieku zaczęło flirtować z krajami Europy zachodniej. Sprzyjało temu położenie geograficzne oraz uwolnienie się spod wpływu Genseka z Moskwy i w miarę logiczna polityka ludzi związanych z marszałkiem Tito. Rozpoczęto produkcję modelu FIAT 1400 (nota bene to auto miało być produkowane w Polsce w FSO WARSZAWA) i modelu FIAT 600 (ZASTAVA 750) oraz FIAT 1300/1500 (ZASTAVA 1300/1500). Wkrótce rozpoczęto produkcję małego auta dostawczego na bazie FIAT-a 615. Produkowano też terenowy model ZASTAVA AR-55
Montowano też małoseryjnie wiele innych modeli firmy FIAT. ZASTAVA 750 MULTIPLA, ZASTAVA 1800, 2300, 2800, ZASTAVA DINO. to tylko niektóre z nich. W latach 70-tych rozpoczęto wielkoseryjną produkcję samochodu FIAT 128 (ZASTAVA 101, SKALA, 1100p). Rozpoczęto też produkcję samochodów ZASTAVA 125PZ i ZASTAVA 126PZ PEGLICA
W latach 80-tych uruchomiono produkcję samochodu YUGO KORAL który na krótko stał się przebojem rynkowym w USA. Był niewiarygodnie tani i bardzo mało palił a to w dobie ówczesnego kryzysu paliwowego nawet dla kochających V-8 Amerykanów też stało się ważne. Autko bazowało na włoskim przeboju FIAT 127. W 1984-85 trafia do produkcji kolejny model. Tym razem jest to opracowany samodzielnie ale przy pomocy FIAT-a model FLORIDA (MIAMI, SANA). Jednocześnie rusza licencyjna produkcja ZASTAWY 125GLP (FSO POLONEZ).









  








i ZASTAVA LADA 2104/2105


Marka ZASTAVA rozwijała się może niezbyt spektakularnie. Systematycznie jednak modernizowała swoje produkty i wprowadzała nowe modele. Potem jednak przyszła wojna i jednym celów amerykańskich lotników były zakłady CRVENA ZASTAVA w Kragujevacu.
Po wojnie kolejny raz pomocną dłoń do teraz już serbskiej firmy wyciągnął FIAT. Już w trakcie odbudowy rozpoczęto montaż samochodu ZASTAVA 10 czyli FIAT PUNTO a następnie FIAT 500L. Od 2008 roku FIAT posiada 67% akcji firmy ZASTAVA. Zainwestował weń 1 miliard Euro. Przyszłość przed CZERWONYM SZTANDAREM jawi się jasno. Tak moi mili czytelnicy. CRVENA ZASTAVA to właśnie CZERWONY SZTANDAR. Firma o której niewielu pamięta a której samochody były kiedyś marzeniem każdego polskiego kierowcy. Były traktowane identycznie jak te zza Żelaznej Kurtyny. Były chwalone za jakość, nowoczesność a nimbu atrakcyjności dodawał fakt że były to samochody dostępne jedynie za waluty wymienialne tak jak marki zachodnioeuropejskie. Ja mam szczególny sentyment do tej marki. Na samochodzie ZASTAVA 1100p MEDITERAN zdawałem egzamin na prawo jazdy i udało się za pierwszym razem. Potem wielokrotnie jeździłem Zastawą i bardzo miło wspominam te samochody. To były naprawdę dobre auta i marzenia były uzasadnione. CZERWONY SZTANDAR okazał się szczęśliwy. Był dokładnie taki jak ten na zdjęciu poniżej.



Szanowni czytelnicy.  
Jeżeli interesuje was szczególnie jakiś model samochodu, historia konkretnej firmy motoryzacyjnej, proszę napiszcie mi o tym w komentarzach. Ja postaram się przeszukać własne zbiory oraz zbiory współpracujących ze mną przyjaciół. Przygotuję wtedy posta w którym spróbuję zaspokoić waszą ciekawość.

Proszę o wasze komentarze i jeśli wam się podobało to udostępniajcie a jeśli podoba Wam się tematyka moich blogów (after the reset) i (MĘSKI BIGOS) , i uważacie moje teksty za interesujące to proszę o polubienie, lajkujcie i dopiszcie się do listy obserwujących. Z góry dziękuję i pozdrawiam.


środa, 18 lipca 2018

#036 - POSIŁEK SMAKOSZA - Być nad morzem i nie zjeść rybki? / To be at the seaside and not eat a fish? / Být u moře a nejíst ryby?


Witajcie.
Być nad morzem i nie pojeść dobrych, wspaniale świeżutkich rybek to prawdziwy grzech. Na każdym kroku kuszą nas wędzarnie, smażalnie, bary rybne i cała masa innych przybytków oferujących przysmaki z podobno świeżych ryb. No właśnie podobno. Tak naprawdę świeże to jest to co kupimy od rybaków prosto z kutra. I to wtedy gdy kupujemy rybę do pełnej obróbki, niewypatroszoną. Jeśli ktoś nie lubi sam wykonywać tej pracy to pan rybak, za drobną opłatą, zrobi to za nas. Należy też pamiętać że świeże to są też tylko te ryby które żyją w akwenie po którym pływa ten kuter. Wszystko inne będzie tylko mrożonką lub hodowlanym świństwem. I tak jeśli ktoś nam oferuje nad Bałtykiem świeżego Tuńczyka, Doradę, Karmazyna, Rekina czy Pangę to wiedzmy że na milion procent to ryba mrożona. Pstrąg, Łosoś Norweski, Panga czy Karp to zawsze ryba hodowlana a więc też należy mieć na uwadze to że świeża nie jest no i jeszcze to czym była karmiona bo może się okazać że jedząc smaczną rybkę wchłonęliśmy sporą porcję rtęci, detergentów, antybiotyków czy też innych chemicznych trucizn. Co się tyczy samych smażalni to też można mieć wiele zastrzeżeń. Stary, wielokrotnie używany olej, glutaminian sodu dodawany permanentnie do potraw, ukrywanie nieświeżości nadmiarem pieprzu lub innych aromatycznych przypraw to tylko wierzchołek góry lodowej. Wiele takich punktów, szczególnie tych czynnych sezonowo nie jest wartych żadnej uwagi. Często prowadzą je ludzie nie mający nic wspólnego z nadmorską miejscowością a swoją działalność prowadzą tylko dla maksymalizacji zysków i to bez względu na koszty i skutki. Dlatego zanim skorzystamy z takich smażalni to najpierw popytajmy autochtonów. Powiedzą nam gdzie można naprawdę zjeść smacznie i zdrowo.

Chcę was dzisiaj namówić na samodzielne przyrządzenie ultra smacznej rybnej zupy. Nie ukrywam że wymaga ona trochę kulinarnych umiejętności ale efekt będzie rewelacyjny i na pewno każdy nasz gość poczęstowany tą zupą, nawet jeśli nie lubił rybnych zup, to do tej pewnie powróci.



CO MUSIMY MIEĆ?
2 małe Flądry
1 mała  Głowacica
1 mały Turbot
1 nieduży Dorsz
Wszystkie ryby muszą być świeże, świeżo wypatroszone. Razem ma ich być około 1-1,5 kg
Wątróbki z Dorsza 3-4 sztuki

Włoszczyzna
1 marchew
1 pietruszka korzeń
1 mały seler
1 biały por
1 średnia cebula
2-3 ząbki czosnku
2-3 łyżki koncentratu pomidorowego (może być więcej)
2 liście laurowe
4-5 ziaren ziela angielskiego
5-7 ziaren czarnego pieprzu
sól
1 łyżeczka papryki ostrej w paście
1 łyżeczka papryki słodkiej w paście
1 łyżeczka majeranku
1 łyżeczka mąki orkiszowej
olej kokosowy
5-7 dkg wędzonego boczku



JAK ZROBIĆ?

Marchew, pietruszkę, seler i por umyć, oczyścić i drobno pokroić. Włożyć do garnka i zalać 1 litrem wrzącej wody. Pieprz i ziele angielskie rozgnieść, dodać liść laurowy i razem podgrzać na suchej patelni. Gdy poczujemy silny aromat przypraw dodać do gotujących się warzyw. 
Ryby oczyścić, oskórować. Skórę, łby, płetwy, ogony włożyć do garnka i zalać litrem wrzącej wody. Dodać przekrojoną na pół cebulę razem z łuskami . Gotować 15 minut. Zestawić z palnika i bardzo dokładnie odcedzić. Resztki wygotowanej ryby i cebulę wyrzucić a wywar dodać do gotujących się warzyw. Dodać czosnek roztarty z solą i koncentrat pomidorowy oraz pasty z papryki. Wywar ma mrugać tak jak rosół.
Ryby pokroić w kawałki wielkości "na ząb". Na patelni rozgrzać olej kokosowy. Na gorący olej kłaść na krótko kawałki ryby po czym przekładać je do zupy. Dodajemy wątróbki z Dorsza. Smakosze mogą też dodać krewetki lub mięso raków. Po dodaniu całej ryby trzymamy na ogniu 10-15 minut.

Boczek kroimy w dość duże kawałki, obsmażamy i dodajemy razem z tłuszczem do zupy. Doprawiamy według uznania majerankiem, solą, pieprze i papryką. Jeśli ktoś lubi może zagęścić zupę mąką orkiszową rozmąconą w wodzie. 
Tą zupę możemy podawać ze świeżym chlebem, najlepiej własnej roboty lub z maleńkimi Galuszkami. Ten przepis to moja modyfikacja zupy rybnej którą jadłem kiedyś, gdzieś daleko w świecie. Tak mi zasmakował że postanowiłem go odtworzyć no i chyba mi się udało. Wam również życzę smacznego.
  Proszę o wasze komentarze i jeśli wam się podobało to udostępniajcie a jeśli podoba Wam się tematyka moich blogów (after the reset) i (MĘSKI BIGOS) , i uważacie moje teksty za interesujące to proszę o polubienie, lajkujcie i dopiszcie się do listy obserwujących. Z góry dziękuję i pozdrawiam.

poniedziałek, 16 lipca 2018

#035 - POSIŁEK SMAKOSZA - SZEGEDINER NA DWA SPOSOBY


Jest na południu Węgier miasto SZEGED. Jego nazwę należy wymawiać SEGED. Wymawianie jej, w obecności Węgrów, tak jak się ją pisze może skończyć się co najmniej konsternacją jeśli nie gwałtowną reakcją. Powiedzmy że wtedy oznacza to słowo coś brzydkiego. Z regionu którego jest stolicą pochodzi wiele węgierskich przysmaków. Jednym z nich jest Gulasz segedyński zwany też SZEGEDINER. 
Szegediner to bardzo pożywna jednogarnkowa (właściwie jednokociołkowa) potrawa Cyganów węgierskich jak też innych pasterzy bydła z południa Węgier. Jest niezwykle smaczny szczególnie na drugi dzień gdy wszystkie smaki się wymieszają czyli jak to niektórzy mawiają przgryzie się.
Polecam do niego ziemniaczki i obowiązkowo jakieś białe wytrawne wino.




SZEGEDINER

CO MUSIMY MIEĆ?



1 Duża czerwona papryka słodka

1 Duża zielona papryka słodka

1 Duża zółta papryka słodka

1 Mała papryczka ostra piri piri

2 Duże cebule białe

1,5 kg kiszonej kapusty

2-3 Pomidory

2 Łyżeczki koncentratu pomidorowego 30 %

2-3 Ząbki czosnku

Kawałek schabu ( tak jak na dwa spore kolety ) pieczonego

2 Białe kiełbasy parzone

Liść laurowy, pieprz czarny mielony, majeranek, kminek, papryka słodka i ostra w proszku – ilości przypraw według uznania i własnych upodobań.

Śmietana 18 % dwie - trzy łyżki stołowe

Olej kokosowy

Woda lub białe wytrawne wino





 JAK ZROBIĆ?



Papryki słodkie umyć, odciąć zielone końce łodyg, pokroić w średniej wielkości kawałki 2x3 cm razem z pestkami. Cebule obrać i pokroić w piórka. Dodać do papryki. Dodać liść laurowy, pieprz, utarty z solą czosnek i łyżkę oleju kokosowego. Dusić pod przykryciem 15 minut. Mięso i kiełbasę rozdrobnić, dodać do papryki, dusić 10 minut. Dodać sparzone i obrane ze skórki pomidory oraz kapustę kiszoną. Dokładnie zamieszać. Dusić na wolnym ogniu. W razie potrzeby podlać wodą lub białym winem. Dodać majeranek, kminek, paprykę w proszku słodką i ostrą. Gdy kapusta będzie prawie miękka dodajemy koncentrat pomidorowy  i śmietanę. Papryczkę piri piri ( może być habanero lub czuszka ) zmiażdżyć, utrzeć z solą i dodawać sobie według upodobań.

 Mam jeszcze dla was przepis wegetariański. 

  To moja kolejna wariacja na temat raczej mało wegański. Szegediner to bardzo pożywna jednogarnkowa (właściwie jednokociołkowa) potrawa Cyganów węgierskich jak też innych pasterzy bydła z południa Węgier.  Dziś jednak w związku z zamówieniem złożonym przez moją domową uzdrowicielkę, nadarzyła się okazja by zrobić wersję dla jaroszy. Zaznaczam że jest ona równie smaczna co oryginał, pięknie prezentuje się na talerzu, smakowicie pachnie bogactwem przypraw a ja często muszę pilnować garnka przed osobami chcącymi pochłonąć go w całości od razu. Niestety nie rozumieją że potrawy w typie polskiego bigosu najsmaczniejsze są na drugi dzień.

 
SZEGEDINER VEGETARIAŃSKI

1 Duża czerwona papryka słodka

1 Duża zielona papryka słodka

1 Duża zółta papryka słodka

1 Mała papryczka ostra piri piri lub inna bardzo ostra np. bułgarska czuszka, habanero itp

2 Duże cebule białe

1,5 kg kiszonej kapusty

2-3 Pomidory

2 Łyżeczki koncentratu pomidorowego 30 %

2-3 Ząbki czosnku
Liść laurowy, pieprz czarny mielony, majeranek, kminek, papryka słodka i ostra w proszku – ilości przypraw według uznania i własnych upodobań.
Olej kokosowy
Woda lub białe wytrawne wino

JAK ZROBIĆ ?

Papryki słodkie umyć, odciąć zielone końce łodyg, pokroić w średniej wielkości kawałki 2x3 cm razem z pestkami. Cebule obrać i pokroić w piórka. Dodać do papryki. Dodać liść laurowy, pieprz, utarty z solą czosnek i łyżkę oleju kokosowego. Dusić pod przykryciem 15 minut. Dodać sparzone i obrane ze skórki pomidory oraz kapustę kiszoną. Dokładnie zamieszać. Dusić na wolnym ogniu. W razie potrzeby podlać wodą lub białym winem. Dodać majeranek, kminek, paprykę w proszku słodką i ostrą. Gdy kapusta będzie prawie miękka dodajemy koncentrat pomidorowy. Papryczkę piri piri ( może być habanero lub czuszka ) zmiażdżyć, utrzeć z solą i dodawać sobie według upodobań.
Podajemy z ziemniakami z wody, frytkami lub na modłę węgierską z galuszkami. 
Tak więc mamy dziś nawet dwa pomysły na obiad. Smacznego