Czy zastanawialiście się jak motoryzacja, transport wpisuje się w otaczający nas świat? Właściwie to jak wpisywała się kiedyś? Wtedy gdy mieliście lat kilka, kilkanaście. Jestem już w takim wieku że mogę pokusić się o takie opracowanie. Powiedzmy niech to będzie 50-60 lat temu.
(Ten post jest lekko odświeżony. Dodałem trochę archiwalnych fotografii ze Szczecinka)
Wszystko o czym tu będę pisał jest oparte na moich wspomnieniach ale też na podstawie wspomnień wielu ludzi, obecnych i byłych mieszkańców SZCZECINKA z lat 50-tych i 60-tych oraz I-ej połowy lat 70-tych XXw. Wszystko zaczęło się od posta pana Rajmunda Wełnica, aktywnie propagującego Szczecinek, jego historię i dzień dzisiejszy. Post był wspomnieniowy i dotyczył artykułu opisującego maleńkiego Mikrusa który w latach 60-tych jeździł ulicami naszego miasteczka.
I tu jak, post factum, Rajmund stwierdził "Wypuścił dżina". Rozgorzała dyskusja i wspomnieniom nie było końca. Wspomnieniom o tym kto i czym u nas jeździł.
O samym Szczecinku nie będę tu pisał. Wkleję kilka linków o mieście i jeśli będziecie zainteresowani to poczytajcie. Zapewniam że warto. Warto tam również pojechać i pobyć trochę.
https://afterthereset.blogspot.com/2021/03/szczecinek-neustettin-pomorska-pera.html
https://meskibigos.blogspot.com/2021/02/wakacje-w-czasach-zarazy-odc_23.html
https://meskibigos.blogspot.com/2018/06/szlakiem-dworow-i-paacow-pomorza.html
https://podroze-totutotam.blogspot.com/2016/11/moje-magiczne-miejsce-szczecinek.html
Tak oto jesteśmy w Szczecinku. Po niemiecku, jeszcze nie tak dawno, to był Neustettin. Jest rok, powiedzmy 1963 no może 1965. Dlaczego ten? Bo wtedy poszedłem do szkoły - ot taki czasowy odnośnik. Miasto liczy sobie około 20 tysięcy mieszkańców. Zawieruchę wojenną przetrwało prawie niezniszczone, choć tu i ówdzie widać postrzelane mury starych kamieniczek. Jest ładne. Ma piękny park z ogrodem różanym i muszlą koncertową. Stary zamek i przepiękne, czyste jezioro po którym pływa tramwaj wodny.
Latem turystów jeszcze niewielu. To nie te czasy. Wtedy królowały latem Bałtyk i Mazury. Na Pomorze a właściwie przez Pomorze jeżdżono nad Bałtyk.
W domu w którym mieszkałem przy ul. 5-go grudnia 15
było kilka pojazdów. Pan Kupczyński z 1-go piętra jeździł czarnym Junakiem M10. Miał psa Korana i wychodząc z nim na spacer sprawdzał czy jego "MOTUR" stoi.
Obok swoją seledynową Osę M50 parkował mój tata.
Ta WFM OSA M-50 jest zachowania wizualnie w niesamowitym wręcz stanie. Posiada nawet czarno białe kalkomanie po obu stronach nadwozia. Jest to chyba jedyna w tak oryginalnym malowaniu.
Czasem przyjeżdżał jeszcze jeden Junak B-20
W podwórku parkowała czarna Skoda Felicja Hardtop
Obok niej skromny Velorex
Po uliczkach miasta jeździły głównie ciężarówki z wojennego demobilu Chevrolety Canada, Studebakery, trochę Willysów, GAZ-ów 67 i Dodge WC. Pomiędzy nimi radzieckie ZIS 150 i 151, GAZ-y 51 i polskie Lubliny 51. Były też niemieckie Horch a szosą przemykały zielone hiszpańskie PEGASO
Komunikacja miejska w latach 60-tych to Star 52 . Pełno było małych poniemieckich samochodów osobowych. Mój wujek Roman Zajko, taksówkarz z numerem 1 jeździł Oplem Kadettem K36
, potem Oplem Kapitanem a jeszcze później Warszawą M20. Pan taksówkarz o pseudonimie Mongoł miał pierwszą w mieście Wołgę.
Wiele starych aut niemieckich przerobionych było na małe pick-upy
.
Jeździł stary Opel p4
starego Willego. Był też granatowy Opel Olympia. Między ŻUKAMI i NYSAMI hałasowały dwa-trzy Mikrusy. Niemieckie Simsony SR1 i SR2 oraz polskie RYSIE i ŻAKI oraz rowery z doczepnym GNOMEM woziły ludzi do pracy.
Biało niebieską SYRENĄ jeździł pan Sengier
dyrektor pobliskiego PGR-u. Pan Palusiński z kiosku Ruchu na rogu ul. Bohaterów Stalingradu i Żukowa miał inwalidzkiego Simsona Na dworcu autobusowym królowały SAN-y 01, BAŁTYKI, STARY 52.
Czasami pojawiały się Leylandy
lub Fiaty. A wokoło pełno motocykli z tamtych lat. WFM, SHL, radzieckie IŻ, JAWY, PANONIE i ruskie Emki M-72. Jeździło wszystko co tylko nadawało się do jeżdżenia. Bywały też rodzynki. Pod bankiem często stał PEUGEOT 403 lub RENAULT DAUPHINE. RENAULT GOELETTE (Renault R2161 2,5 T)
woziły pocztę.
A w straży pożarnej jeździł taki oto Bedford W tym wszystkim mnóstwo hałasu czyniły pegeerowskie traktory ciągnące po trzy przyczepy ze zbożem lub innymi płodami rolnymi.
Wykorzystałem zdjęcia własne oraz Zbigniewa Otulaka, Wojciecha Kempińskiego, Heimatmuseum in in Eutin, Zbigniewa Gabalisa, Józefa Sakrajdy oraz autorów nieznanych.
Podziękowanie za inspirację do powstania tego posta dla pana Rajmunda Wełnica.
JEŚLI POSZUKUJECIE INFORMACJI O KONKRETNYM MODELU SAMOCHODU ZAPRASZAM DO BIBLIOTEKI MĘSKIEGO BIGOSU. SĄ TAM LINKI DO WSZYSTKICH OPUBLIKOWANYCH FELIETONÓW A TAKŻE INFO O PLANOWANYCH W NAJBLIŻSZEJ PRZYSZŁOŚCI. JEŚLI NIE ZNALEŹLIŚCIE INTERESUJĄCEGO WAS MODELU TO PROSZĘ NAPISZCIE DO MNIE A JA POSTARAM SIĘ SPEŁNIĆ WASZE ŻYCZENIE.
https://meskibigos.blogspot.com/2022/05/biblioteka-meskiego-bigosu.html
Bardzo ciekawy wspomnieniowy artykuł.
OdpowiedzUsuń