Translate

niedziela, 1 lipca 2018

#029 - POSIŁEK SMAKOSZA - Jesień już - Czas zapełnić spiżarnię.

Późną wiosną, latem i jesienią każdy prawdziwy właściciel spiżarni zamienia się w chomika. Kwasi, marynuje, soli, suszy, robi nalewy i maceraty, smaży konfitury i powidła które potem wynosi do swojej spiżarni. Kiedy przyjdzie zima będą jak znalazł. Wtedy gdy będziemy mieli gości ale też na swój własny użytek. Na pewno wszystko to będzie lepsze i zdrowsze o różnych marketowo-chemicznych tworów.

To co widać na zdjęciach poniżej to dwie nalewki orzechowe w trakcie przygotowania. Jedna jest stricte zdrowotna i będziemy jej zażywać gdy nas brzuszek bolał będzie np. po nadużyciu różnych tłustych specjałów.
Robimy ją tak.
 10 zielonych orzechów włoskich lub czarnych, zerwanych w czerwcu, najlepiej w noc świętojańską, rozgnieść je lub posiekać. Ostrożnie, potwornie brudzą ręce, więc przydadzą się rękawiczki. Posiekane orzechy wrzucić do słoja. Zalać mieszanką 0,5 litra spirytusu 96% i 0,4 litra dobrej czystej wódki np. ..........  tak by wyszło 70 % alkoholu. Słoik zakręcić i odstawić w ciemne, chłodne miejsce w spiżarni na 6 miesięcy. W listopadzie nalewkę przecedzić i zlać do butli z ciemnego szkła oranżowego lub z kamionki. Zażywać po łyżeczce w razie bóli brzuszka
Tak wygląda po zrobieniu. Teraz będzie dojrzewać 6 miesięcy.
Orzechy pozostałe po nalewie można ponownie użyć. Trzeba wówczas dodać kilka goździków, 1-2 ziela angielskie, kawałeczek cynamonu, kawałek wanilii oraz 1/2 szklanki dobrego miodu. Wlać do tego 0,75 litra dobrej czystej wódki np........... . Przed Bożym Narodzeniem przecedzić i przelać do kamionkowej butli. Daje świetnego drinka w połączeniu z skondensowanym mlekiem.

Drugą a właściwie to trzecią będziemy mogli popijać sobie w ciemne, zimowe wieczory.

                             20 posiekanych zielonych orzechów włoskich wrzucamy do słoja. Dodajemy kilka goździków, ziele angielskie, kawałeczek laski cynamonu, Trochę naturalnej wanilii, szczyptę gałki muszkatałowej, kilka rodzynek. Dodajemy pół szklanki cukru demerara i zalewamy mieszanką 0,5 litra spirytusu 96%, 0,5 litra dobrej czystej wódki i 0,5 litra czystej przegotowanej wody. Tak abyśmy otrzymali trunek o mocy około 40% alkoholu. Całość zamykamy i odstawiamy w ciemne, chłodne i trudno dostępne miejsce na trzy miesiące. Pod koniec września zlewamy i filtrujemy po czym wlewamy nalewkę do kamionkowej butelki-niech nabiera mocy. Podajemy z kamionki lub z pięknej kryształowej karafki.

                          W tle produktów na nalewki orzechowe widać kilka dużych słojów.
W jednym kiszą się domowe ogórki, takie do szybkiego spożycia. W drugim zaś mój eksperyment. Kiszonka mieszana z kalafiora, rzodkiewki czerwonej i jabłek papierówek. 
A jak zrobić dobre kiszone ogórki? Oto mój przepis. Sprawdzony.

1,5 kg ogórków gruntowych max. 12 cm długich
0,5 dużej główki polskiego czosnku przeciętej na pół razem z łupinami
5 cm korzenia chrzanu
liść chrzanu
1-2 liście dębu
1-2 liście wiśni
1-2 liście czarnej porzeczki
2 baldachy suchego kopru
2,5 litra czystej przegotowanej wody
2,5 łyżki niejodowanej soli kuchennej
1 liść laurowy
2-3 ziarna ziela angielskiego
kilka ziaren czarnego pieprzu - wg. uznania
2-3 łyżki soku z innej kiszonki jako startera

 Na dół słoja wkładamy liść chrzanu, liście dębu, wiśni i czarnej porzeczki oraz baldachy kopru, liść laurowy, ziele angielskie i ziarna pieprzu. Na tym układamy ściśle ogórki. Dodajemy w trakcie układania czosnek i korzeń chrzanu. Przykrywamy to dalej ogórkami. W wodzie rozpuszczamy sól i ciepłą (nie gorącą) solanką z dodatkiem startera zalewamy ogórki. Na wierzchu kładziemy wyparzony talerzyk i obciążamy wyparzonym kamieniem lub (jak ja) butelką z wodą. Od czasu do czasu lekko wzruszamy całość żeby uleciały gazy. Powinno się zbierać biały nalot z powierzchni zalewy. Można jeść po 4-5 dniach. Pycha. Poza tym gdy już pięknie będą ukiszone będzie też można sięgnąć po nie by ugotować rewelacyjną zupę ogórkową według przepisu mojej ukochanej babci Stasi (Stanisławy). Mam nadzieję siedzi, gdzieś tam, pośród obłoków ze swoim wałkiem do ciasta w ręce i uśmiecha się gdy my się tu pamiętamy o niej i zajadamy jej przysmakami.  O tej zupie pisałem w poście https://meskibigos.blogspot.com/2018/06/normal-0-21-false-false-false-pl-x-none_97.html
                                       Kiszone ogórki

                         Drugi słój to jak pisałem to mój eksperyment. Sam jestem ciekaw choć po cichu już popróbowałem i skubnąłem i póki co jestem zadowolony. A zrobiłem to tak.

1 duży kalafior
1 duży pęczek czerwonej rzodkiewki
3-4 jabłka papierówki, całe nieuszkodzone 
1 liść chrzanu
1/2 główki czosnku (nie chińskiego)
5 cm korzenia chrzanu
2 liście wiśni
2 liście czarnej porzeczki
2 liście dębu
2-3 baldachy kopru suszonego
Ziele angielski
Pieprz czarny ziarnisty
Liść laurowy
3 litry przegotowanej ciepłej wody
3 łyżki soli niejodowanej
2-3 łyżki soku z innej kiszonki jako startera

Kalafiora umyć i podzielić na średniej wielkości różyczki. Młodych listków nie wyrzucać Czosnek przekroić w poprzek bez obierania. Jabłka dokładnie umyć. Rzodkiewkę oczyścić i umyć. Do słoja włożyć liść i korzeń chrzanu, koper, liście wiśni, czarnej porzeczki i dębu, wszystkie przyprawy. W wodzie rozpuścić sól i z dodatkiem startera zalać ułożone w słoju na przemian różyczki kalafiora, rzodkiewki i jabłka. Obciążyć tak jak ogórki.

                    Kiszonka z kalafiora, rzodkiewki i jabłek
Zrobiłem też kolejną eksperymentalną kiszonkę. Na razie wygląda pięknie. Zrobiłem na próbe jeden litrowy słoik. Efekty za tydzień.
1 niewielki pęczek boćwiny z buraczkami
2 średnie buraki ćwikłowe
2 marchewki pokrojone w grubsze słupki
1 różyczka kalafiora
3-4 rzodkiewki
1/2 jabłka
3 ząbki czosnku
Koper suszony
Liść chrzanu
Liść porzeczki czarnej
Liść wiśni
Liść dębu
Listek laurowy
1 ziarno ziela angielskiego
2 ziarna pieprzu
0,5 litra wody
Łyżeczka soli płaska
1-2 łyżki startera

Na dnie wyparzonego słoika układamy liść chrzanu, liście dębu, porzeczki czarnej i wiśni, pieprz czarny, ziele angielskie i liść laurowy oraz czosnek. Wlewamy starter. Wkładamy obrane i pokrojone w półplastry buraki ćwikłowe, boćwinę pokrojoną na duże kawałki, marchewkę, rzodkiewki, ćwiartki jabłka i różyczkę kalafiora. W wodzie rozpuszczamy sól i zalewamy warzywa. Obciążamy i odstawiamy. Chyba za tydzień będzie dobra ?


                        Kiszonka eksperymentalna II
              
                          No i jeszcze jedna kiszonka. Bardzo prosta w wykonaniu i jednocześnie bardzo smaczna i bardzo dekoracyjna. Czerwoną rzodkiewkę 3-4 pęczki trzeba umyć, usunąć liście. Do  3 litrowego słoja włożyć kawałek korzenia chrzanu, 4-5 ząbków czosnku z łupinami, gałązkę suchego kopru, listek laurowy, kilka ziaren pieprzu czarnego. Na to wkładamy rzodkiewki. W 1,5 litra wody przegotowanej rozpuszczamy 1,5 łyżki soli niejodowanej po czym wlewamy do warzyw. Jeśli mamy to warto dodać łyżkę soku z innej kiszonki. Odstawiamy obciążone jak ogórki. Rzodkiewki ukiszone będą wtedy gdy zmienią kolor na biały z zewnątrz a czerwony w środku, sok zaś będzie miał piękny rubinowy kolor.
UWAGA  : Na początku kiszenia zapach ze słoja może nie być zbyt przyjemny ale to mija. Rzodkiewka jest krewną kapusty. Kapusta też czasem brzydko pachnie.
                                   Kiszona rzodkiewka.

  Własnoręcznie kiszone czerwone rzodkiewki a obok słój syropu z czarnego bzu (ten przykryty) oraz słój syropu z Wiązówki Błotnej.

Przepisy na syrop, konfitury i inne takie dobroci z Czarnego Bzu  znajdziecie u mojej  przyjaciółki Joli Grochowskiej pod tym linkiem.http://ziolawglowie.blogspot.com/search?q=czarny+bez
W identyczny sposób robimy syrop z Wiązówki  Błotnej. Wiązówka rośnie na podmokłych terenach. Kwitnie właśnie teraz. Aha, zero obaw. To roślina której nie można pomylić z inną.https://pl.wikipedia.org/wiki/Wi%C4%85z%C3%B3wka_b%C5%82otna
Jeśli więc nastawiliśmy nalewkę leczniczą z orzecha włoskiego oraz nalewkę orzechówkę to odnieśmy je grzecznie do spiżarni, postawmy w trudno dostępnym miejscu i na razie o niej zapomnijmy. Również kiszone ogórki, kiszoną rzodkiewkę, kiszony kalafior i mój kiszony eksperyment też tam zanieśmy i systematycznie kontrolujmy. Muszą więc stać w miejscu łatwo dostępnym. Po ukiszeniu możemy je spokojnie zajadać. Takie kiszonki, bez przerwania fermentacji są najzdrowsze. Jeśli zaś będziemy chcieli je przetrzymać dłużej to wówczas trzeba fermentację przerwać np. przez pasteryzację lub wstawienie na 24 godziny do lodówki. Szczelne zamknięcie i ostawienie na półkę zakończy nasze działania.
Poza tym to jeśli ktoś czasami zachoruje a nie bardzo wie jak sobie pomóc to zapraszam na blog http://ziolawglowie.blogspot.com/ 
Tam znajdzie całe mnóstwo porad jak sobie radzić z chorobami przy pomocy metod naturalnych, w zgodzie z naturą, prawami przyrody i kosmosu. Wiele z nich to dawna medycyna ludowa o której już zapomnieliśmy. Wiele tam porad z medycyny chińskiej i ajurwedyjskiej. Warto sprawdzić i korzystać. Ja korzystam na co dzień i sobie chwalę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz