Europa środkowa . Polska. Lata 70-te. Po polskich drogach jeżdżą generalnie samochody inne niż w pozostałych krajach Europy. Warszawy w różnych odmianach, stare Wołgi M21 wyglądały niczym stare auta amerykańskie na Kubie. Tyle że nie były kolorowe jak tam ale szare i bure. Czasem czarne.
Jakieś dziwne wytwory sowieckiej motoryzacji Moskwicze i Zaporożce.
Moskwicz 407
Trochę różnych Skód od 1101 przez Spartaka, Octavię, 1000MB, S100 na 105 skończywszy.
Skoda Felicja Hard Top
Skoda Octavia
Skoda Spartak
Skoda 1101/1102 Tudor
Skoda 1000MB
Wszędzie pełno śmierdzących dwusuwów. Syreny, Wartburgi, Trabanty z plastiku i czase petka (P70) z dykty.
Syrena 105 Bosto i Syrena 105 Sedan
Trabant 601
Wartburg 353
Polski Fiat 125p
Czasami spotykało się nowość na ulicach. Samochód który Polacy bali się kupować a który niespodziewanie pojawił się na rynku. To rumuńska Dacia 1300 czyli Renault 12 za 170000 PLZ. Było to wtedy jedyne auto które można było kupić bez oczekiwania w kolejce.
Dacia 1300
Pośród tych aut czasami widać było różne wiekowe niedobitki . Dziś powiedzielibyśmy zabytki. Wtedy traktowane z pogardą dziś poszukiwane i warte fortunę nawet w stanie totalnego rozkładu.
No te marzenia, auta będące dostępne dla wybranych. Tych bogatszych i tych lepiej ustawionych. Polskie Fiaty 127p, sportowe 128p, 131p, 132p, Zastawy 1100p. Było sporo samochodów sprowadzanych przez lata 50-te, 60-te, 70-te dla zasłużonych górników, przodowników pracy, naukowcy, literaci, aktorzy. Takie samochody jak Hillman Imp, Hillman Hunter, Morris Minor, Alfa Romeo Giulia, Triumph Spitfire, Ford Taunus,
Ford Anglia,
Autobianchi Primula,
Seat 850,
Volvo Amazon ,
Peugeot 403 , Simca Aronde, Fiat 600 Multipla, Fiat 1300, 1500, 1800, 2300. Czasami trafiał się jakiś Mercedes albo Humber Super Snipe użytkowany przez towarzyszy partyjnych. Oczywiście tych, którym Wołga 24 wydawała się mało prestiżowa.
No i jeszcze, szczególnie w wielkich miastach, Warszawa, Łódź, Gdańsk, Wrocław, wielkie amerykańskie krążowniki szos i inne wozy z marynarskiego importu.
Chevrolet Impala - ulubione auto polskich taksówkarzy
Ford Galaxy 500
O niektórych z tych samochodów pisałem już na łamach Męskiego Bigosu. Zainteresowanych zachęcam do przeszukania biblioteki bloga. https://meskibigos.blogspot.com/2022/05/biblioteka-meskiego-bigosu.html Jeśli jednak nie znajdziecie tam tego czego szukacie to napiszcie mi o tym. Wielu czytelników już tak zrobiło i po krótkim czasie mogli przeczytać o interesującym ich pojeździe.
Jeżeli podobają się Wam moje felietony i czekacie na następne to zawsze możecie postawić mi kawę.
W 1975 roku w polskiej prasie ukazały się reklamy nowego auta które na rynek trafiło po niecałym roku od momentu ukazania się informacji prasowej. Był to angielski VAUXHALL CHEVETTE HS 1300. Prawdziwy Hot Hatch. Rodzaj samochodu raczej rzadko spotykany w Polsce. Wprowadzono go mniej więcej w tym samym czasie co Polskiego Fiata 128 3P. Samochody porównywalne choć ten angielski trochę bardziej prestiżowy mimo tego że sprowadzona wersja to tzw. totalna bieda.
Polski Fiat 128p 3P 1300
Czasami zdarza się tak, że w gamie modelowej zupełnie zwyczajnego,
wielkoseryjnego samochodu pojawia się nagle nietuzinkowa wersja, która
dzięki swojej wyjątkowości na stałe zapisuje się w historii motoryzacji.
Przykładem jest chociażby Vauxhall Chevette - pragmatyczne auto
kompaktowe dla przeciętnego Brytyjczyka żyjącego w drugiej połowie lat
70. XX wieku. Model zostałby pewnie zapamiętany jako mało ekscytujący
środek transportu, jednak udało mu się tego uniknąć dzięki
usportowionej, ściśle limitowanej odmianie HS, która szybko zyskała
kultowy status.
Samochody typu hot-hatch praktycznie od samego początku swojego
istnienia mają szerokie grono zwolenników. Trudno się temu dziwić,
ponieważ w niezwykle udany sposób łączą praktyczność i użyteczność na co
dzień z osiągami pozwalającymi poczuć za kierownicą dreszczyk emocji.
Są samochodami nie tylko praktycznymi, służącymi do przemieszczania się z punktu A do punktu B ale też mają dawać maximum przyjemności z jazdy.
Poza tym, dzięki bliskiemu pokrewieństwu z masowo wytwarzanymi modelami koszty ich utrzymania kształtują się na zupełnie rozsądnym poziomie. Co istotne, w powyższych kwestiach nic się na przestrzeni lat nie zmieniło. To samo dotyczy również przepisu, według którego powstają hot-hatche. Wystarczy bowiem wziąć popularnego hatchbacka, zamontować w nim mocny silnik, dostosować trochę zawieszenie i układ hamulcowy do możliwości jednostki napędowej, zmodyfikować nadwozie i wnętrze, aby prezentowały się bardziej rasowo... i hot-hatch gotowy. W taki właśnie sposób narodził się między innymi Vauxhall Chevette HS. Historia tego modelu sięga lat 70. General Motors, ówczesny właściciel Vauxhalla i Opla, zainicjował projekt mający na celu stworzenie tzw. samochodu światowego. Skąd my to znamy? W praktycznie jednakowej formie mógłby on być oferowany na różnych kontynentach. Opracowanie auta powierzono europejskim oddziałom GM. Opel miał za zadanie przygotować dwu- i czterodrzwiowego sedana, kombi oraz coupé, natomiast Vauxhall - trzydrzwiowego hatchbacka. Rezultatem starań konstruktorów były Opel Kadett C
Opel Kadett Caravan C
debiutujący w 1973 roku na rynkach Europy Kontynentalnej, oraz Vauxhall Chevette sprzedawany w Wielkiej Brytanii od połowy 1975 roku. Zaprojektowane przez Brytyjczyków auto bardzo przypadło Oplowi do gustu, dlatego po dostosowaniu do ruchu prawostronnego zasiliło gamę niemieckiej marki pod nazwą Kadett City.
Z kolei Vauxhall przejął od Opla oba sedany i kombi, uzupełniając w ten sposób swoją ofertę na Wyspach. Przy okazji zadbano o to, aby Chevette i Kadett różniły się nie tylko umiejscowieniem kierownicy. Zmieniono stylizację przedniej części nadwozia oraz deski rozdzielczej. W samochodach stosowano również zupełnie różne jednostki napędowe. Vauxhall montował w Chevette wyłącznie 1.3-litrowy, 59-konny silnik własnej konstrukcji, pochodzący z modelu Viva HC. Takie źródło napędu pozwalało sprawnie się przemieszczać, ale na nic więcej nie można było liczyć, co tylko umacniało wizerunek kompaktowego Vauxhalla jako zwykłego samochodu dla twardo stąpających po ziemi. Dodatkowo potwierdzał to brak odmiany coupé. Włączenie jej do gamy Chevette nie było żadnym problemem - przecież Kadett posiadał taki wariant nadwoziowy. Dla zachowania równowagi Brytyjczycy oferowali coś, czego nie mieli Niemcy. Chodzi tutaj mianowicie o wersję dostawczą, która bazowała na kombi i nosiła nazwę Bedford Chevanne, stanowiąc przy okazji kolejny dowód zupełnie przyziemnego charakteru modelu Chevette.
Bedford Chevanne - obecnie kolekcjonerski rarytas
Wszystko wskazywało na to, że auto zostanie zapamiętane wyłącznie jako
zwyczajny środek transportu z punku A do punktu B. Na szczęście tak
się nie stało. Kierujący firmą
Vauxhall mieli ambicje sportowe i postanowili się zaangażować w rajdy samochodowe. Wymagało jednak
posiadania rajdówki. Firma takowej wówczas nie miała. Trzeba
było ją więc zbudować. Aby ograniczyć koszty bazą konstrukcyjną
postanowiono uczynić jeden z seryjnie produkowanych modeli. Wybór padł
na Chevette w odmianie hatchback, które z racji krótkiego, zwartego
nadwozia oraz tylnego napędu wydawało się być znakomitą podstawą do
stworzenia pojazdu rajdowego, co wkrótce znalazło potwierdzenie w
rzeczywistości.
Aby uzyskać odpowiednią homologację należało jednak wyprodukować co najmniej 400 egzemplarzy wersji cywilnej. W rezultacie powstał Vauxhall Chevette HS. Samochód ujrzał światło dzienne w 1978 roku i w niezwykle pozytywny sposób wpłynął na postrzeganie modelu, na którym bazował. Od tej pory Chevette nie było bowiem kojarzone jedynie ze skromnym, pospolitym autem, ale także z naprawdę rasowym hot-hatchem, który potrafi dać dużo radości z jazdy.
Silnik to 2.3-litrowy, szesnastozaworowy agregat o mocy 137 KM. Ta ciekawa jednostka wyróżniała się pochyleniem cylindrów względem pionu o kąt wynoszący około 45 stopni, co zresztą znalazło odzwierciedlenie w jej nazwie (Slant Four, czyli „Skośna Czwórka”). Silnik był konstrukcją własną Vauxhalla. Jego debiut odbył się w 1967 roku pod maską modelu Vauxhall Victor FD
.
Systematycznie udoskonalany, zyskał zwiększaną pojemność skokową z początkowych 1.6-, poprzez 1.8-, 2.0-, aż do 2.3-litra. Ostatni z wymienionych wariantów stanowił szczytowe osiągnięcie jednostek serii Slant Four. W Chevette świetnie sprawdzał się w roli źródła napędu topowej odmiany. Zapewniając przyspieszanie do „setki” w 9 sekund a jego prędkość maksymalna wynosiła około 190 km/h.
Do Polski trafił oczywiście wariant "totalna bieda" z podstawowym silnikiem 1300 i osiągami jak inne tego typu hatchbacki ale za to wyglądał. To był naprawdę ładny samochód a bliźniaczego Opla Kadetta C bił na głowę. Nigdzie nie widziałem innego koloru ale ten którego miał mój sąsiad i ten z reklamy prasowej był wściekle czerwony. A to przecież kolor idealny dla samochodu sportowego. Brak mocy można było zatem nadrobić jaskrawym kolorem nadwozia.
Samochód był sprzedawany przez Pol-Mot w cenie 3000 $. Ówczesny czarnorynkowy kurs dolara amerykańskiego wynosił około 105 PLZ. Tak tak, czarnorynkowy. Oficjalny przelicznik PLZ na USD to była jedna wielka kupa śmiechu. Wynosił coś pomiędzy 3 a 5 PLZ. Państwo bardzo chętnie skupowało waluty wymienialne po takiej cenie lecz nigdy nie słyszałem by jakiemuś zwykłemu Polakowi po takiej cenie sprzedało dolary. Banki były państwowe i musiały postępować zgodnie z grabieżczym prawem. Kantory wymiany walut nie istniały. Byli za to różni uprzejmi jegomoście którzy ułatwiali zwykłym obywatelom wymianę złotówek na dolary lub odwrotnie i to zawsze po bardzo uczciwym kursie. Nie będę tu ukrywał że proceder ten był nielegalny a panowie ci byli solą w oku komunistycznej władzy. Co ciekawe ci komunistyczni decydenci też bardzo często korzystali z usług tych kieszonkowych kantorów wymiany walut. Specjalnie też nigdy nie interesowali się pochodzeniem dolarów, franków, marek czy funtów którymi Polacy płacili za wódeczkę, koniaczki, papierosy, jeansy, sprzęt RTV, samochody czy materiały budowlane dostępne bezproblemowo w sklepach PEWEX, PEKAO, POL-MOT, BALTONA i innych przyjmujących zapłatę w walutach wymienialnych. 3000$ X 105 PLZ to kwota 315000 PLZ czy tyle ile trzeba było zapłacić za dwa Polskie Fiaty 125p w wersji 1300. Średnie miesięczne wynagrodzenie to było wtedy około 1500 PLZ czyli 14 USD. No comments.
Czasy się zmieniły, ludzie, samochody i pieniądze też. Warto jednak czasem powspominać takie piękne czerwone kwiaty pojawiające się w szarej komunistyczne rzeczywistości.
BIBLIOGRAFIA
JEŚLI
POSZUKUJECIE INFORMACJI O KONKRETNYM MODELU SAMOCHODU ZAPRASZAM DO
BIBLIOTEKI MĘSKIEGO BIGOSU. SĄ TAM LINKI DO WSZYSTKICH OPUBLIKOWANYCH
FELIETONÓW A TAKŻE INFO O PLANOWANYCH W NAJBLIŻSZEJ PRZYSZŁOŚCI. JEŚLI
NIE ZNALEŹLIŚCIE INTERESUJĄCEGO WAS MODELU TO PROSZĘ NAPISZCIE DO MNIE A
JA POSTARAM SIĘ SPEŁNIĆ WASZE ŻYCZENIE. W BIBLIOTECE ZNAJDZIECIE TEŻ
LINKI O TEMATYCE INNEJ NIŻ MOTORYZACJA. ZDROWIE, PODRÓŻE, DOBRA KUCHNIA
TO TYLKO KILKA Z NICH. ZAPRASZAM
https://meskibigos.blogspot.com/2022/05/biblioteka-meskiego-bigosu.html
Jeżeli podobają się wam moje
felietony to zapraszam do obserwowania mojego bloga MĘSKI BIGOS.
Informacje o nowościach znajdziecie na wielu grupach motoryzacyjnych w
mediach społecznościowych FB, TT, INSTA, TT i innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz